sobota, 13 marca 2010

Świętujemy Twoje poczęcie - tort

17 luty 1981 rok. Mama była dzisiaj u "wujka" Picia na badaniu. Wynik był z góry do przewidzenia. Po prostu jesteś - tak stwierdził namacalnie fachowiec od porodów (nie znane było wtedy badanie USG - dopisek po latach). Do dzisiaj nie chciała nikomu jeszcze o tym mówić. Od dzisiaj ma już pewność na 100%. Wczoraj skończyłeś osiem tygodni.

Po przyjściu z pracy piekę pierwszy w życiu tort, na Twoje konto. Jak zwykle - w sprawach kulinarnych jestem "Zosia samosia". Zamiast dwóch jajek - jedno, zamiast proszku do pieczenia - amoniak.

Ledwie skończyłem piec spody gdy przyszli pp. Woźni. Są pierwszymi, którym mama się Tobą pochwaliła. Chłopcy nadal nic nie wiedzą. Pytają z jakiej okazji ten tort, ale na razie nic nie mówię.

Wieczorem uroczysta kawa z tortem na twoją cześć. Ustrojony tort wygląda bardzo ładnie. Nawet dla mamy stanowi niespodziankę. Oto jego dekoracja. Na białym tle napis w formie krzyżówki. Litery wypisane kawą. Szablon robiłem dzisiaj w pracy w biurze. Kolegom z pracowni tłumaczę, że powiększa mi się rodzina. Nie chcą wierzyć.

Najbardziej zaskoczeni są Twoi bracia. Miny dziewięcio i dwunastolatka zdziwione, ale zszokowani niespodzianką, nie zadają pytań, bo jak tu rozmawiać o Kimś kogo jeszcze nie ma. Dla nas jest to doskonała okazja, by porozmawiać z nimi o rodzeniu dzieci. Dajemy im lekturę "Naszym dzieciom o życiu". Zaciekawieni tematyką rozrodczą pierwszy raz przeczytali ją wspólnie. Młodszy Kuba widać nie wszystko zrozumiał, bo od razu broszurkę przeczytał jeszcze raz samodzielnie.

Następnego dnia z resztą tortu zjawiłem się w pracy. Gdy kumplom powiedziałem, że masz dopiero osiem tygodni, przyjęli to z niedowierzaniem, ale tort z resztką napisu zjedli chwaląc cukiernika. Na dwunastkę współpracowników, wiekiem rówieśników i kilka lat młodszych, byłem jedynym, który mógł się pochwalić że będzie miał trójkę dzieci. W owym czasie za rodzinę wielodzietną uważano rodzinę z czwórką dzieci ( przed wojną z szóstką).

Ps . Przyjacielowi zwanemu "wujek Piciu" po dziewięciu miesiącach od urodzin Łukasza rodzi się długo wyczekiwana córka, której rodzice dali imię KASIA, a mnie poprosili, bym był jej ojcem chrzestnym. Towarzyszyłem Kasi w jej drodze życiowej aż do ślubu, który opisałem w POJEDNANIU
http://zapiskijerzego.blogspot.com/2009/08/trzy-pokolenia-wprowadzenie.html
http://zapiskijerzego.blogspot.com/2009/09/wesele-kasi-2930-sierpien-2009.html

Brak komentarzy: