sobota, 6 marca 2010

Synu, cóżeś Ty nam narobił?

Dzisiejszy list z pierwszej soboty m-ca marca ks. Tymoteusza pasuje jak ulał do blogu "Łukasza"
Posłuchajmy. Moje dopiski na czarno, tekst w kolorze to ks. Tymoteusz.
Kochani moi!
Pytasz mnie czy Matka Boska naprawdę miała zawał serca, gdy Pan Jezus dwunastoletni zagubił się w świątyni?
Nie wiem, czy miała zawał serca, lekarze tego nie stwierdzili, ale wiem na pewno, że bolało ją serce. Przeczytajmy spokojnie Łukaszowy opis tego wydarzenia kończący się słowami:
Siedział między rabinami. Słuchał ich i zadawał im pytania. Wszyscy którzy Go słuchali, byli zdziwieni Jego rozsądkiem i odpowiedziami. Zobaczywszy Go, Matka zawołała: Synu cóżeś Ty nam uczynił? Ojciec Twój i ja z bólem serca szukaliśmy Ciebie.

No więc już wiem. Może to nie był zawał, może stan przedzawałowy, ale serce bolało.
Tak przecież było w domu, w dzieciństwie, u każdego z nas. Gdzieś ty był tak długo? Dlaczego nie powiedziałeś, dokąd idziesz. Były gorsze rzeczy. Musiał ingerować tata.
I przepędzić skutecznie rozum z dołu do góry, i pomogło.

Mój Boże!
Dzisiaj wspominam to wszystko i serce skowyczy, i rozmawiam z nimi w pamięci: Mamo, dlaczego płakałaś? Tak mało Ci mówiłem - dziękuję! Tato dlaczego się złościłeś? Przecież Was kocham.

Nieprawda! Za mało Was kochałem, tak rzadko Wam dziękowałem. Ale to moja spowiedź w zamyśleniach wielkopostnych.

Znam rodziców, którzy naprawdę cierpią, płaczą, przypłacają zdrowiem. Czyż nie zrobiliśmy wszystko. Uczyliśmy, był ministrantem, lektorem, harcerzem, chodziliśmy wspólnie na piesze pielgrzymki do Częstochowy, modliliśmy się razem, miał być kapłanem. I zdziczał . Uciekł z domu. Przestał się uczyć, nie skończył średniej szkoły, poszedł w długą za jakąś dużo od siebie starszą rozwódką z dzieckiem, a gdy skończyły się pieniądze i gdy nie potrafił zapewnić bytu konkubinie, został po dwóch latach, jak śmieć wyrzucony na bruk. Sekcja zwłok po samobójstwie nie wykazała śladów narkotyków i alkoholu w jego organiźmie, wykazała za to zmiany w mózgu. Jutro mija 8 lat od jego pogrzebu.

Serce pęka, proszę księdza. Mamo nie pęknie. Matka wszystko przetrzyma. Módl się mamo.
Irenko i Jurku, Czcigodni i Kochani. Jesteście bardzo kochani. Podziwiam Was.
Irenko, bądź tylko zdrowa. Przytulam Was mocno.
Ja też się z Wami modlę. Znajdziecie go w Kościele, bo nasz Kościół, to Kościół żywych i umarłych.

Chcesz posłuchać na żywo tych słów, włącz dzisiaj radio o 12:25.

Brak komentarzy: